Rozdział dedykuję Gabson Verdas. Uwielbiam Cię <3.
Mój świat to ty, wiem już dla kogo żyć
Spełniasz me sny, jakbyś sam ich twórcą był
Te wszystkie dni stworzyliśmy sobie ja i ty
Nie zmieniajmy nic
~ Jula ,, Tylko ty ''
***
Podeszła do szafy, i zrzuciła z siebie szlafrok. Stała naga. Nagle do pokoju wparował León, a ona skryła się w szafie. Chłopak rozejrzał się. Nie znalazł nigdzie szatynki, lecz jedynie swojego ojca, który leżał plackiem na łóżku. Podszedł do szafy. Lekko otworzył drzwi, i zauważył.. ubrania. Dziewczyna, już dawno sobie to opracowała. Jeśli stanie się coś typu taka sytuacja, z tyłu szafy umieściła sobie drzwi prowadząca na dół, do jej drugiej garderoby. Przy okazji wzięła swoje najładniejsze ciuchy. Po ubraniu się wyglądała:
***
- Córeczko! Przynieś mi pomarańczę! - Zawołał Gerardo, jej wujek.
- Oczywiście wujaszku! - Uwielbiał, gdy tak do niego mówiła.
Gdy doniosła mu wodę, przy okazji wzięła gitarę. Ruszyła z nią na patio, gdzie grała do utraty tchu. Cóż się dziwić? Kochała to, kocha to, i będzie to kochać.
***
Ludmiła to imię blondynki, o cudownych, niebieskich oczach. Jest ona bardzo ładna, lecz zajęta. Ma męża - Federico. Kocha go. Jest ona w ciąży od sześciu miesięcy. Stan błogosławiony nie przeszkadza jej za bardzo.
Niechętnie podniosła się z łóżka, nie budząc swojego męża. Powolnym krokiem przeszła przez sypialnię, a następnie weszła do garderoby, gdzie wybrała sobie ubrania na dzisiejszy dzień.
Nie były to może piękne ubrania, ponieważ była to wielka bluza i starte dżinsy. Tak wyglądał jej codzienny wygląd. Brzuszek był już dość duży, a ona zakładała coraz to luźniejsze ubrania.
Gdy ubrana zeszła na dół, zastała tam Pasquarelli'ego pałaszującego śniadanie. Dosiadła się do niego.
- Co będziesz dziś robić? - Spytał prosto z mostu.
- A może "Cześć Lu. Jak się czujesz?". Ale jak już pytasz to.. Pójdę na zakupy z Vilu, albo zrobię sobie dzień wolny i zostanę w domu, ale chyba jednak wybiorę dzień wolny.
- Kochanie, za dużo mówisz! Czyli robisz sobie dzień wolny? To super. Ja wychodzę.
- Ale gdzie?
- A co Cię to obchodzi? - Odpowiedział oschle. Nie wiedziała o co mu może chodzić. Gdy Włoch wyszedł, niebieskooka pobiegła do sypialni i zaczęła płakać.
Niechętnie podniosła się z łóżka, nie budząc swojego męża. Powolnym krokiem przeszła przez sypialnię, a następnie weszła do garderoby, gdzie wybrała sobie ubrania na dzisiejszy dzień.
Gdy ubrana zeszła na dół, zastała tam Pasquarelli'ego pałaszującego śniadanie. Dosiadła się do niego.
- Co będziesz dziś robić? - Spytał prosto z mostu.
- A może "Cześć Lu. Jak się czujesz?". Ale jak już pytasz to.. Pójdę na zakupy z Vilu, albo zrobię sobie dzień wolny i zostanę w domu, ale chyba jednak wybiorę dzień wolny.
- Kochanie, za dużo mówisz! Czyli robisz sobie dzień wolny? To super. Ja wychodzę.
- Ale gdzie?
- A co Cię to obchodzi? - Odpowiedział oschle. Nie wiedziała o co mu może chodzić. Gdy Włoch wyszedł, niebieskooka pobiegła do sypialni i zaczęła płakać.
Czekam na wasze opini. :)
Unnamed :*
3 KOMY = NEXT! (Bez moich)
Cudowny rozdział.Genialnie piszesz naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.Chciała bym mieć chociaż trochę takiego talentu jak ty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na moje blogi.
~♥~Viola~♥~
Ja nie mam nawet kapki twego talentu :)
UsuńEj , a dlaczego zmienilas poczatek ? Czytałam wczesniej ten rozdzial i byl inny poczatek .
OdpowiedzUsuńPonieważ początek napisał kto inny, i poprosił o zmianę ;)
UsuńSuper czekam na nexT
OdpowiedzUsuńŚwietne, boskie i wszystko na raz!!! *.*
OdpowiedzUsuńOddaj przynajmniej 1 kg talentu :c
Wspaniały
OdpowiedzUsuńCudo*
OdpowiedzUsuńBiedna Lu szkoda mi jej♥♡♥
!♥ tini v !♥
Bardzo fajny rozdział
OdpowiedzUsuńVioletta ma męża i to dużo starszego a to ciekawe.
To co zrobił Federico było chamskie jak można powiedzieć do żony a co cie to obchodzi. Czekam na nexta.