sobota, 28 marca 2015

Jeśli jeszcze jesteście...

JEŚLI JESZCZE JESTEŚCIE, ZAPRASZAM NA L-AYV! < 3 Tam ukaże się historia, która miała ukazać się tutaj :3

poniedziałek, 16 marca 2015

Epilog ~ Te amo, Vilu.

Epilog dla Nikaś Verdas, za 100 kom♥
 Wspomnienia pisane kursywą!

Violetta.
León.
Dwójka ludzi, tak od siebie odmiennych, pokonała wszystkie przeszkody na swojej drodze. Zrobili wszystko, w imię ich miłości. Dziś spotykamy ich po raz ostatni, jednak ich przygoda jeszcze się nie kończy. Mają dopiero dwadzieścia siedem lat (od aut: w opowiadaniu mieli po 22), a ich przygoda się zaczyna.

- León, gdzie ty mnie ciągniesz? - spytała dwudziesto-cztero letnia rozwódka, swojego byłego pasierba. Była podekscytowana.
- Poczekaj, chwileczka. - Mówi spokojnie, jednak powtarza to już szesnasty raz. Chyba dochodzimy (od aut: bez skojarzeń!:D), ponieważ widzę pięknie udekorowaną ławeczkę, do której ktoś, czyli za pewne mój Leoś, dołączył mały stoliczek. Podprowadził mnie do ławki i usiedliśmy.
- Przed kolacją, chcę o coś spytać. - Oznajmia tajemniczo. Patrzę na niego zdziwiona, jednak nic nie mówię. 
- Skarbie, jesteś dla mnie wszystkim. Gdy tylko cię poznałem, gdy mój ojciec cię przyprowadził, od razu się w Tobie zakochałem. Te amo, Vilu. Wyjdziesz za mnie? - Klęka na kolano. Wzruszona kiwam potakująco. Weźmiemy piękny ślub kościelny, ponieważ z jego ojcem brałam cywilny, był za bardzo zapracowany.

- León, zejdź na chwilę na dół! - Krzyczy moja żona od trzech miesięcy. Szybko zbiegam na dół i widzę tam Violę siedząca przy wyspie kuchennej, ma lekko podkrążone oczy. Podszedłem do niej i lekko podniosłem jej podbródek. Ujrzałem zapłakane oczy Violetty.
- Co się stało, misiu? - Pytam ją lekko zdenerwowany.
- Jestem w ciąży, będziemy mieli dziecko.

~,~
Witajcie...
Nie wiem, jak wam powiedzieć, ae rzpoczynam nowe opowiadanie. 

Oglądam właśnie V3, jezu, oni mnie rozwalają :P

Papusie :* 

SYNTH

niedziela, 15 marca 2015

Chapter 007 ~ Porwana.


Rozdział dedykuję każdemu, kto jeszcze tu jest ♥

Ludmiła:
        - Czy coś się stało? - Spytałam zapłakaną szatynkę siedzącą na ławce. Podniosła głowę.
- Lud, jak Federico zareagował, gdy powiedziałaś mu o ciąży? - Spytała. Nieco zdziwiło mnie to pytanie.
- Skąd pomysł na takie pytanie? Oczywiście, cieszył się, lecz teraz podejrzewam, że mnie zdradza. Musimy sobie zrobić dzisiaj nocowanko. - Mówię podekscytowana. Violetta tylko rozbawiona kiwnęła głową, lecz nadal widziałam w jej oczach smutek. No cóż, dziś się dowiem.

Pięć minut później:
        - Dzwoniłam do dziewczyn, nocowanie u Cami, bo mieszka sama. O dziewiętnastej, już nie mogę się doczekać! Po za tym, Pablo dzwonił do Francesci, i organizują wraz ze Studiem koncert starych uczniów. Mamy skomponować kilka piosenek. Chłopaki mają do skomponowania jedną, León musi sam coś skomponować, my we dwie mamy napisać piosenkę, ja i León piszemy piosenkę oraz wszyscy razem. Fajnie, nie? - Pyta mnie. Rozgadała się, ale zrozumiałam, o co jej chodzi. Kiwnęłam głową. Poszłyśmy do Starbucks'a. Tam czekał na nas niespodziewany gość.

Violetta:
        Kurde! Co Cornel tu robi? Myślałam, że jest w więzieniu za pobicie i szantaż! Podszedł do mnie, czułam jego oddech na swojej skórze. Dlaczego Lu akurat poszła do łazienki?! Mężczyzna chwycił mnie mocno za ramię, aż syknęłam z bólu.
        - Przycisz się, suko. - Szepnął mi na ucho, tym swoim obrzydliwym głosem. W kawiarni było takie zamieszanie, że nikt nie zauważył tej sytuacji. Wyprowadził mnie i wrzucił do jakiegoś czarnego auta. Zakneblował mnie tak, że nic nie widziałam. Odjechaliśmy.

Naty:
        Dlaczego tej Vilu ciągle nie ma? Lu się bardzo martwi, ponieważ to ona ją zostawiła, bo musiała do łazienki poprawić makijaż, a teraz się obwinia. Postanowiłam wraz z dziewczynami zadzwonić do Leóna:
L: León Verdas, prezes Verdas Corporation Inc. Z kim rozmawiam?
N: León, tu Naty! Wiesz może, gdzie jest Violetta?
L: Nie, nie wiem. Wybiegła ze szpitala, gdy powiedziała mi, że jest w ciąży. Właśnie jej szu...
N: VIOLETTA JEST W CIĄŻY?! I NIE JEST Z TOBĄ?! To się wkopaliśmy...
L: Po pierwsze, nie przerywaj mi. - słyszę delikatny i zdenerwowany śmiech - A po drugie, czemu się wkopaliśmy?
N: Bo Vilu była z nami umówiona i szła z Ludmi, gdy doszły Lud musiała iść do łazienki i zostawiła V samą, chyba nie muszę kończyć? 
L: Czyli została...
N: Porwana.

~.~
Tak, wiem, wy mnie uwielbiacie! :D 
To tylko nie cały roczek, cii :D 
Dziękuję za tyle wyświetleń i obserwatorów *u*
Jeśli ktoś skomentuje, to to będzie cud xD